[PL]
Witajcie.
Pewnie wielu z Was spodziewało się boxopeningu wczoraj. Niestety. Po trzech i pół godziny obrabiania zdjęć uznałam, że nie dam rady opisać wszystkiego w jeden dzień. Jednak bycie osobą chorą i upartą w pewnych kwestiach nie zawsze idzie w parze, dlatego teraz zapraszam na spóźniony arrival.
Spóźniony także z innego powodu: lalka jest ze mną od (aż napiszę cyframi) 20 października. Do dziś wydarzyło się wiele rzeczy, które uniemożliwiły mi podzielenie się z Wami tą radosną nowiną, więc proszę o zrozumienie.
Link do box openingu: - > click <- Dla tych, co nie wiedzą: zostaniecie przekierowanie do działu na blogu o nazwie ,,Box Opening" (prawy, boczny panel bloga).
Od tego czasu Humble zaliczyła już dwie sesje zdjęciowe. Obie okazyjnie, ale nie jest to główny temat gdyż chciałam opowiedzieć o czymś innym. Mianowicie, porozmawiajmy o problemach związanych z lalką i jej fullsetem.
Pierwszym, okropnym (i najgorszym zarazem) przypadkiem jest jej podbródek. Gdy zdjęłam osłonkę z twarzy zauwarzyłam, że pod dolną wargą lalka ma coś, co przypomina odcisk palca. Najprościej rzecz ujmując, została zabrudzona przez osobę, która ją pomalowała. Dodatkowo, cień rozchodzący się w kącikach ust jest tak duży, że przypomina wielką, czerwoną krechę a'la Joker z Batmana. W pierwszej chwili był to dla mnie główny powód, by rządać zwrotu. Rzęsy także namalowano nierówno (dolna powieka prawego oka, w stosunku do lewego, widać odstęp pomiędzy rzęskami).
Zaś kolejną, ciekawą rzeczą okazało się ubranie. Czerwoną sukienkę uszyto trochę za małą, przez co musiałam ścisnąć materiał, by zapiąć ją w obrębie klatki piersiowej (a Humble ma mały biust). Tak samo jest w przypadku mankietów od bufiastych rękawów. By przełożyć przez nie dłonie i nie porwać materiału, naprawdę nieźle musiałam się nagimnastykować.
Ale to jeszcze nie koniec. Wisienką na torcie okazał się ozdobny dusik, którego zapięcie było po prostu niemożliwe. Połamałam dwa paznokcie, aż wreszcie poszłam po rozum do głowy i wymieniłam zapinkę na jedną, z mojego zestawu do robienia lalkowej biżuterii.
- Uśmiercacz moich paznokci.
Do reszty nie mam się co przyczepić. Co nie zmienia faktu, iż walczyłam trochę z sobą, by nie sprzedać lalki. Na szczęście wspomniana wyżej, przypadkowa sesja zmieniła moje zdanie. Wtedy też Humble otrzymała imię, bo wyraz jej pyszczka ujął mnie niesamowicie za serducho. Stała się wyrazem skromności, wdzięczności ioraz swego rodzaju kokieteryjności.
Czy planuję wprowadzić jakieś zmiany?
Tak. Napiszę maila do pośrednika u którego zamówiłam lalkę, by wymieniono mi głowę, albo zwrócono za makijaż. Płaciłam za fullset, wiec oczekiwałam usługi w tej cenie, powiązanej z jakością.
Chociaż te fullsety od Dollzone chyba kuleją. Dla przykładu moja MOTHER-00 ma np. niedokładnie zblushowane kolana - gdy siedzi, jointy kolanowe są pomalowane do połowy.
Ale z ciekawostek dodam jeszcze jedną rzecz: Humble ma pas do pończcoch! WOW! Zachwycałam się nim dobre dwadzieścia minut. Wygląda niesamowicie.
I na koniec, podziękuję Wam za uwagę. W kolejnym wpisie pojawi się już sesja Halloweenowa :) albo nawet dwie :D!
- Cya!
[ENG]
- AVAILABLE SOON, SORRY -