SLIDER POSTÓW

O wszystkim i o niczym - Chmury.


Witajcie,

z góry chciałabym przeprosić Was za czas, w którym mnie nie było.

Nerwy, stres czy też krzątanina dnia codziennego sprawiła, że nie miałam ostatnio chwili dla siebie, a co za tym idzie, dla moich lalek również.

Co prawda chciałam dodać kilka wpisów, np. jeden zawierający dalszą cześć poradnika, pokazującego, w jaki zrobić perukę, ale niestety nie wyszło.

Nie czuję się najlepiej przez ostatnie dni, a tu już .. listopad. Zaraz święta, nowy rok i cała karuzela zacznie się od nowa.

Ech, jestem zmęczona. Nawet mi puszczają czasem zawory.

W poprzednim wpisie wspominałam o tym, jak Rheia znalazła nowy dom, oraz jak Ryu został 'bezcielesnym protoplastą mojego lalkowego, męskiego rodu.'

No cóż, czasem i tak bywa. Niestety z przyczyn ode mnie niezależnych, nie moge pozwolić sobie na zakup nowego ciała dla niego, co boli mnie niesamowicie, a nie powinno, bo przecież to 'żywica', 'twór'.

Przynależnośc do gatunku ludzkiego ma niestety pewną wadę (pomijam szereg innych) - przywiązanie czy to do rzeczy, czy to do osób. Nie potrafimy się wyalienować całkowicie ani działać czysto mechanicznie. Zawsze jestk 'ktoś/coś', a w moim przypadku - Ryu.

Skoro ustaliliśmy już każdemu dobrze znaną personifikację (chociaż zastanawiam się, czy to nie bardziej antropomorfizacja), ponarzekam dalej.

Polecam i to bardzo kawałek grupy 'System of a Down' (S.O.A.D.) - 'Lonley Day', którego słowa od czasu do czasu, brzęczą w moich słuchawkach. Czasami toważysząca w naszym życiu ironia, jest naprawdę paskudna. Przytocze Wam pewien fragment:

' Such a lonely day
Should be banned
It’s a day that I can't stand '

'Taki samotny dzień
powinien być zakazany,
To dzień, którego nie znoszę '


Nie zawsze mam siłę się śmiać, nie zawsze mam chęć, by zrobić coś, co akurat siedzi mi w głowie, nie zawsze, po prostu i kropka.

Ale tak przyglądałam się ostatnio moim Monsterkom. Draculaurę pomaluje  i to pewnie jutro, co mnie niezmiernie cieszy. Jednak w tym momencie musze powiedzieć coś ważnego.

Po tych wszystkich 'smętnych paplaninach' postanowiłam wrócić do malowania lalek. Co by nie powiedzieć, kocham to, choć wcale nie jestem w tym najlepsza, ale najgorsza też nie.

Szczerzę żałuję, że wcześniej nie robiłam zdjęć poglądowych moich makijaży. Na szczęście przed sprzedażą Rhei wykołowałam aż jedno ! I jest 'moje, bo mom' ;).



Bardzo chciałabym znów przyjmować główki do malowania i wcale nie za kosmiczne pieniądzę. Raz w formie treningu, a dwa, ot tak, by malować. Straszliwie mnie to cieszy. Poza tym, byłby to dobry pomysł na jesienne, bezżywicze popołudnia. 

Pozwólcie wytłumaczyć tę przedziwną zależność. Została mi tylko głowa Ryu, ponieważ sprzedałam ciało kilka dni temu. Na tą chwilę modlę się do dobrego Boga, by chociaż na moje urodziny, w przyszłym roku pozwolił mi na jego skompletowanie.

Marzenia o jego siostrze też musiałąm odsunąć i to dobre kilka metrów od siebie, by nie powiedzieć odłożyć na 'górną półkę' lub schować do zamkniętego później słoika z nalepką 'priorytet'.

Ale wierzę.

I na koniec dodam, iż zastanawiam się, czy nie wrócić do pisania. Chodzi za mną reedycja 'Doktorka'.

Co wyjdzie, zobaczymy.

- Auntie Ila.

Komentarze

  1. Prawie jakbym czytała o sobie. Moje lalkowe plany muszę odłożyć na później. Choć mam już w głowie całą postać chłopaka Akiry, nie mogę na razie pozwolić sobie na jego zakup. Ale wierzę, że za jakiś czas się uda, nie poddam się. Maluj i pisz, skoro sprawia ci to radość. Będę ci kibicować. ^^ Ja także zajmuję się twórczością wszelaką, nie tylko, by zająć czymś ręce i umysł, ale dlatego, że to lubię. A jak coś uda się szczególnie dobrze, to tym większa jest radocha. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcony mi czas ;)!