SLIDER POSTÓW

Peruka z wiskozy - objaw desperacji.

Jeśli ktoś Wam kiedyś powie, że ,, peruka z wiskozy to najcudowniejsza rzecz na świecie, a w ogóle, reroot z niej wychodzi fantastycznie", miejcie w zanadrzu przygotowaną broń, by oddać strzał. Pamiętajcie, im więcej razy wystrzelicie, tym większe prawdopodobieństwo, iż ten pomiot Szatana i motopompy zostanie zabity na śmierć. Poelcam jeszcze dla całkowitej pewności - poskakać po trupie i oddać kilka strzałów ekstra, koniecznie w głowę, mając na uwadze ,,Zombie Apokalipse".



A tak poza tym, witajcie.

Jak sięczłowiek internetów naczyta, to później cuda wychodzą. Co jeden to mądrzejszy a, że ostatnio brakowało mi peruk i wciąż lecze swoje załamanie z powodu anulowanego orderu z Lekee World'u, postanowiłam (w ramach sama nie wiem czego) zrobić perukę.

Naoglądałam się zdjęć i zachęcona na jednej z facebookowych grup, pomyślałam: A co tam! Ja też mogę (Yhy...)

Oczywiście peruka była wykonana z włókien wiskozy. Skusiłam się niewielkim kosztem materiałów (całość ok. 7 funtów, włókna + klej). Poczekałam kilka dni, by wczoraj odebrać paczkę.

Jedno muszę przyznać: wiskoza ma przepiękny kolor! Tak głębokiego brązu już dawno nie widziałam, ale na tym kończą się jej zalety.



Niemożliwym jest rozczesanie jej tak, jak w przypadku włóczki, ponieważ... drze się jak stare gacie! Nieważne czy używałam grzebienia plastikowego, czy szczotki do czesania psów - efekt był taki sam: wizkoza rozrywała się.

Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy przestałam mocno naciskać. Niestety, włosie pozostało nierozczesane.

Do tej pory tajemnicą pozostaje dla mnie zrobienie  peruki 8-9 inch. Jakim cudem? - nie mam pojęcia... 

Mimo to, powalczę z nią do końca. Dziś klej już zaschnięty, a wygląda to tak:



Idę kleić. Zobaczymy, co wyjdzie.