SLIDER POSTÓW

Urlop i Królik.


Witajcie.

Bardzo, ale to bardzo cieszę się, że mogę do Was pisać z urlopu. Niesamowitym jest wreszcie odpocząć! A jeszcze lepszym, odpoczywać kreatywnie.

Wczoraj projektowłam postaci do jednej z moich mangowych powieści i bohaterkę, którą stwożyłam uważam za mega udaną.

Odsypiam też znmęczenie. Udało się także poukładać kilka spraw, a przede wszystkim, zrzuciłam ogromny ciężar, zalegający mi od dawna. Ktoś - wierzę, iż szalenie inteligentny człowiek - powiedział kiedyś: " Rozmowa jest najlepszym lekiem na wszystko.". Zaiste jest, była i daj jej Panie Boże, by nigdy się to nie zmieniło.

Czekam na mój program rastrujący. Pierwszy deadline tuż, tuż. Ale... zdażyło mi się dziś siedzieć kilka godzin przy maszynie do szycia.

Plan był zupełnie inny, niż to, co wyszło na końcu, lecz i tak jestem zadowolona! Chciałam uszyć czepki do peruk, ale nie bardzo mi to wyszło. Szkoda też, że Geralt (Tak, ten Geralt z Rivii, Moje Szczęście gra, a ja jestem 'paczaczem bocznym' lub 'paczaczem z doskoku' - oglądam często jak mu idzie i kibicuje. Niestety sama nie mogę zagrać, ponieważ nie mam komputera, który uciągnąłby nawet pierwszą część...) nie chciał współpracować.

Nie dość, że przez najlepszy okres do szycia w dniu dzisiejszym (jak to w Anglii - praktycznie zawsze ponuro i deszczowo), skroiłam coś koło 8 czepków i wszystkie były złe (a to za wąskie, a to za głębokie, etc.), to jeszcze przy ósmym skończył się materiał.

Ech, jak nie urok, to wszyscy wiemy 'co'. I tak też było w moim przypadku. Jutro muszę poszukać nowego materiału.

A co z tym 'Geraltełe' ? A no to, że wykonuję perukę dla mojej lalkowej przyjaciółki ;). Przy okazji trzymam kciuki, by udało się jej uszyć strój Białego Wilka, ponieważ chce urządzić sobie mały, lalkowy cosplay.

Więc tym miłym akcentem pozwolę sobie przejść dalej. Uff...

Wykroiłam ze skrawków materiału czapkę. W trakcie szycia zaczęłam myśleć o króliczych uszach. Planowo miały być większe, ale niestety jak już wspomniałam, nie było z czego ich zrobić.

Ale jako, iż używam dość 'ekstrawaganckiego' materiału do przykładowych czepków, poszłam za ciosem... i z innego bandażu doszyłam uszy.

Jeszcze miałam dziś akcję z FIMO: Nie było na co przyczepić oczu, więc Szczęście Moje zapakowało mnie w samochód i podwiozło pod 'craft'owy sklep'. Nie ma moim zdaniem nic lepszego do umieszczenia lalkowych oczu, niż FIMO. Można mu nadać formę o wiele łatwiej, niż np. eye mud'owi i nie jest tłuste.

Prawda, że uroczy 'Królikeł'?