SLIDER POSTÓW

[PL/ENG] Złodziej Kolorów. The Color Thief.

 [PL] 

Witajcie,


Stwierdzenie ,,Widziałem/am w życiu wiele rzeczy i nic mnie już nie zdziwi" przedawniło się trochę. Ludzie potrafią ukraść wszystko w tylko sobie znanych celach. Gdy szesnaście lat temu, koleżanka z gimnazjum opowiadała mi, jak to ktoś ukradł stare, wyprane gacie jej dziadka prosto ze sznurka, uznałam to za szczyt absurdu. Ale... dziś opowiem Wam o złodzieju kolorów.


Szczerze to nawet nie wiem jak zacząć. Mój ogród jest najbardziej kolorowym spośród wszystkich w okolicy. Znajduje się w nim wielka, stara brzoza, której liście powoli zmieniają już barwę na złotą, japońska wiśnia, piękne, dzikie róże, jeżyny... i porastający stary, zszarzały płot czerwony bluszcz. Wszystko to mami kolorami, wyróżniając ten kawałek ziemi. Zwłaszcza teraz, gdy nadeszła najbardziej urokliwa pora roku. Najprościej rzecz ujmując: mój ogród to szaleństwo kolorów. 

Zaś na ich czele stoi wspomniany bluszcz - samosiejka. Rozwinął się tak wspaniale, że po raz pierwszy widziałam coś tak intensywnie czerwonego, wpadającego w karmazyny a nawet granaty! Do tego jego liście były cudownie duże. Stąd też wykombinowałam, by użyć je do przyszłej, haloweenowej sesji lalkowej. Pomysł był świetny, a ja skupiłam się na materiałach. O ile podstawowe leżały na ziemi (liście, szyszki, żołędzie, mech, etc.) o tyle na czapkę w stylu ,,witch" dalej czekam. Zdobyłam też kilka dyni i trzymam kciuki, by właśnie kapelusz dotarł do końca tego tygodnia.


Ale co z tym złodziejem? Jakaś menda (bo inaczej się nie da tego nazwać), wlazła do ogrodu pod moją nieobecność, by zerwać wszystkie liście przepięknego bluszczu. Tak więc dla mnie zostały tylko dwie, mizerne gałązki.


Kradzież ta miała miejsce w niedzielny poranek, 16 października, pomiędzy 10.00 a 14:00. Skąd wiem? Nie było mnie wtedy w domu, a wsiadając do samochodu, jeszcze zachwycałam się przepięknym kolorem, wyobrażając sobie jakie wspaniałe zdjęcia zrobię za kilka dni. Po powrocie do domu zastałam liche gałązki... ręce mi opadły.


Znajoma w pracy poinformowała mnie, że teraz dzieci w szkołach mają jakieś projekty związane z jesienią, dlatego też zbierają różne rzeczy z okolicy. Tylko, czy dzieci w szkole podstawowej noszą buty w rozmiarze ok. 42/43? Bo właśnie ślady tego rozmiaru zastałam przy bluszczu, w trawie.

Oczywiście nie miałabym nic przeciw, gdyby ta osoba zapukała do moich drzwi ponownie, pytając: Dzień dobry, byłem/am u Pani, ale nikogo nie zastałem, więc jestem ponownie. Czy mógłbym/abym zebrać trochę liści z ogrodu, bo potrzebuję ich na to, i tamto... Ale fakt, że ktoś to zrobił bez mojej wiedzy, wchodząc na prywatną posesję bardzo mi się nie spodobał. 

No dobrze, to tylko liście. Owszem, ale co gdyby np. na podwórku stał motocykl lub rower? Wyszło na to, że w biały dzień można bezkarnie komuś wleźć, zabierając co się chcę. 

Reasumując, jest mi przykro. Co prawda bluszcz za rok odrośnie, ale wspomnienia o złodzieju kolorów zostaną.

- Cya. 

[ENG]

The sentence "I saw many things in my life and nothing gonna surprise me" is not actual anymore. People are able to steal anything they want for many purposes. Many years ago my old friend told me a story: One day somebody stolen an old, fresh washed undies belongs to her grandpa. I thought it for the biggest absurd in my life. But today, let's talk about  a color thief. 

Honestly I have no idea how to start it. My garden is really big, fulfilled by roses, berries, flowers... even pine tree and Japanese's blossom cheery. Even the grass have no one colors. All of them makes this place colorful. On the special distinction deserves a red ivy. The most intense color from red palette I've ever seen. I decided to use it to my next Halloween's photos.

I bought all necessary staff includes a witch hat - I'm still waiting on it - and in the meantime of waiting I went to restaurant to eat some pancakes. It was in last Sunday 16th of October. But between 10 am - 2 pm somebody entered into my garden and ripped off almost all beautiful ivy's leaves! 

How I know? Because after return I noticed that my ivy is without leaves! And I found a tracks on my gras in shoe size 8-9 so it couldn't be a child...

What if this person found for eg. a motorbike, bike or anything else? Could just pick it up and go home "just because" totally unpunished? Stupid color thief. I'm sad. 

The ivy will grown next year again, but memory of this colorful crime would be with me forever.

- Cya.

Komentarze

  1. To jedna z tych rzeczy, od których szczęka opada. Zresztą co innego pozbierać liście, a co innego oberwać krzew prawie do zera. To się wydaje czystą złośliwością. Że nie wspomnę o samym wtargnięciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Natalio,

      dziękuję Ci za komentarz :). Szczerze, sama nie wiem po co komu liście i to jeszcze z bluszczu? Raczej wątpię, by obrębie 30 km ode mnie znajdowały się osoby, które mogłyby pochwalić się szeroką wiedzą z zakresu ziołolecznictwa. Nalewkę z bluszczu też trudno zrobić, tak samo syrop (jest uważany np. za remedium na oskrzela i problemy z kaszlem), ponieważ to roślina trujaca i trzeba sporej wiedzy przy obróbce.

      Czy złośliwość? Nie sądzę, ale mogę się mylić. Liście były wyzbierane do zera, a ślady głębokie, więc ktoś spędził tam chwilę, orientując się, że nie ma nikogo w domu. Gdy tak teraz na to patrzę, możesz mieć rację z tą złośliwością. A wtargnięcie swoją drogą... Obyś nigdy nie miała takich problemów.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcony mi czas ;)!