Witajcie,
nerwy które miałam wczoraj, opadły już pod wieczór. Bardzo serdecznie chciałabym podziekować ludziom, którzy podnieśli mnie na duchu. Dla Was wszystkich po raz kolejny, wielkie, szczere DZIĘKUJĘ.
Sprawa jeszcze wczoraj znalazła swój szczęśliwy finał, a ja zdecydowałam się podjąć 'Wyzwania Rhei'.
Wbrew pozorom myśli o pracy nad nią, stały się dla mnie niezłym 'streso-uspokajaczem', więc definitywnie panna doczeka się swoich 5 minut tak, jak obiecałam.
Po mimo brzydkiej pogody, zamierzam ją wyczyścić. Pewnie jutro dostanie nowy make up.
Nie ma co siedzieć i płakać, trzeba brać się do roboty.
- Auntie Ila.
Ty zła , lalka też na taką wygląda. Widać miała do Ciebie trafić do odratowania.
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam, wielkie halo ;). Już kiedyś słyszałam coś podobnego, więc zakłamam istnienie ziarna prawdy w takich opiniach.
UsuńMam nadzieję, że 'zsyłanie przez niebiosa lalek do mnie na odratowanie' zakłada tylko i wyłącznie opcje 'powodzenia'.
Dzięki za komentarz !
Kobitka ma potencjał, więc fajnie będzie ją zobaczyć z nowym faceupem. ^^ Mnie też odstresowują zajęcia crafterskie. Życzę powodzenia i weny twórczej.
OdpowiedzUsuńA i pewnie. Zajęcia crafterskie są naprawdę dobre na stres. Człowiek się robotą zajmie, to i ciśnienie spada, a i coś pożytecznego można zrobić.
UsuńDziękuję, dziękuję ; ] ! Trzymaj kciuki za pannicę, bo fakt, lalka ma potencjał.